



































|
Spotkanie
z Wiernymi
Przemówienie Ojca Świętego
1. Umiłowani Bracia i
Siostry! Dziękuję Bożej Opatrzności, że na szlaku
mojego pielgrzymowania po ojczystej ziemi znalazła się
młoda diecezja sosnowiecka. Pragnąłem nawiedzić tę
ziemię. Tak bardzo chciałem spotkać się z Ludem
Bożym Zagłębia, a dzisiaj spełnia się to pragnienie.
Dziękuję biskupowi Adamowi i biskupowi pomocniczemu
Piotrowi oraz całej tutejszej wspólnocie Kościoła za
zaproszenie i gorące przyjęcie. Serdecznie pozdrawiam
biskupów gości, kapłanów, osoby konsekrowane,
przedstawicieli władz lokalnych oraz wszystkich wiernych
tu zgromadzonych i tych, którzy duchowo nam towarzyszą.
Dzisiejsze spotkanie wywołuje w mej pamięci wspomnienie
tych uroczystości, które przeżywaliśmy tu, w
Sosnowcu, w maju 1967 roku. W kościele Wniebowzięcia
Najświętszej Maryi Panny - dzisiejszej katedrze - przy
udziale Prymasa Tysiąclecia oraz innych biskupów
polskich celebrowaliśmy wówczas obchody milenijne. To
były trudne czasy. Były trudne szczególnie dla tych,
którzy chcieli otwarcie wyznawać swoją wiarę i
przynależność do Kościoła.
Pamiętam, jak wielkie znaczenie miało wtedy nauczanie
Soboru Watykańskiego II, który dopiero co się
zakończył. Pamiętam, ile nadziei i ile mocy niosło
zwłaszcza soborowe nauczanie o godności osoby ludzkiej
i o jej niezbywalnych prawach. Wówczas zapadało ono
głęboko w dusze przygotowane do milenium przez wielką
nowennę. Dziś czasy się zmieniły. Jest to wielki dar
Bożej Opatrzności. Bogu należy się nasza
wdzięczność za to wszystko, co dokonało się w naszej
Ojczyźnie. Niech nigdy jej nie zabraknie w sercach ludzi
wierzących w Polsce!
2.
<Boga naszego chwalcie wszystkie ziemie,
daj Mu cześć winną całe ludzkie plemię,
bo litość Jego nad nami stwierdzona,
a prawda Pańska wiecznie uiszczona>
(Ps 117[116], 1-2 - tł. J. Kochanowski).
Tymi słowami Psalmista wzywa wszystkie narody do
chwalenia Boga. Szczególny powód do tego chwalenia
miał Naród Wybrany. Mówi Mojżesz: <Pan, twój
Bóg, który ci błogosławił w pracach twych rąk,
opiekuje się twoją wędrówką po tej wielkiej pustyni.
Oto czterdzieści lat (...) jest z tobą, i niczego ci
nie brakowało> (Pwt 2, 7). Wszystkie ludy i narody
ziemi uczestniczą niejako w tej wędrówce Izraela.
Chociaż tylko niektóre okresy dziejów były nazywane
<czasem wędrówki ludów> ze względu na
szczególne przemieszczenia, jakie się wówczas
dokonywały zwłaszcza na kontynencie europejskim, to
przecież nawet w warunkach ustabilizowanej egzystencji
człowiek nie przestaje być pielgrzymem i narody nie
przestają pielgrzymować w przestrzeni i czasie.
Dziejowa pielgrzymka każdego narodu pozostawia po sobie
owoce ludzkiej pracy. Na początku dziejów Bóg
powierzył ludziom ziemię, aby uczynili ją sobie
poddaną (por. Rdz 1, 28). Człowiek zastał ziemię jako
teren do twórczego zagospodarowania. Stopniowo zmieniał
jej oblicze. Zaczął ją uprawiać, zabudowywać,
tworząc osiedla, wsie i miasta. W ten sposób człowiek
potwierdzał siebie jako istotę Bogu podobną,
obdarzoną nie tylko zdolnością poznawania prawdy, ale
także zdolnością tworzenia piękna.
Kiedy zbliżamy się do roku dwutysięcznego, pragniemy
spojrzeć wstecz na wszystkie szlaki tej wędrówki,
którymi szli przez wieki nasi przodkowie. Pozostawili
oni po sobie wielkie dziedzictwo twórczej pracy, które
dzisiaj budzi w nas podziw i wdzięczność. Trud pracy i
dzieła przeszłych pokoleń stanowią dla nas wyzwanie,
aby w dalszym ciągu czynić sobie poddaną tę ziemię,
którą Stwórca nam dał w posiadanie i zadał
równocześnie.
Podejmując wezwanie wieków, nie możemy zapominać o
tej Bożej perspektywie współstwarzania, która nadaje
wszelkim ludzkim wysiłkom właściwy sens i godność.
Bez niej praca łatwo może być pozbawiona swego wymiaru
podmiotowego. Wówczas przestaje być ważny człowiek,
który ją wykonuje, a liczy się jedynie jej wartość
materialna. Człowiek nie jest już traktowany jako
sprawca i twórca, ale jako narzędzie produkcji.
Wydaje się, że w okresie koniecznych przemian
gospodarczych w naszym kraju, można dostrzec symptomy
takiego zagrożenia. Mówiłem o nich przed dwoma laty w
Legnicy. Pojawiają się one wszędzie tam, gdzie w imię
praw rynku zapomina się o prawach człowieka. Jest tak
na przykład, gdy rachunek ekonomiczny usprawiedliwia
pozbawienie pracy kogoś, kto wraz z nią traci wszelkie
perspektywy na utrzymanie siebie i rodziny. Dzieje się
tak również, gdy dla zwiększenia produkcji odmawia
się pracownikowi prawa do odpoczynku, do troski o
rodzinę, do wolności w podejmowaniu decyzji o
kształcie własnej codzienności. Jest tak zawsze, gdy
wartość pracy jest określana nie poprzez wysiłek
człowieka, ale poprzez cenę produktu - co powoduje, że
wynagrodzenie nie odpowiada trudowi.
Trzeba jednak dodać, że nie dotyczy to tylko
pracodawców, ale również pracowników. Także ten, kto
podejmuje pracę, może ulegać pokusie traktowania jej w
sposób przedmiotowy, jedynie jako źródło materialnego
wzbogacenia. Praca może zdominować życie człowieka do
tego stopnia, że przestanie on dostrzegać potrzebę
troski o zdrowie, o rozwój własnej osobowości, o
szczęście najbliższych czy w końcu o swe odniesienie
do Boga.
Jeżeli o tym dziś mówię, to po to, by uwrażliwić
sumienia. Jakkolwiek bowiem struktury państwowe czy
ekonomiczne nie pozostają bez wpływu na podejście do
pracy, to jednak jej godność zależy od ludzkiego
sumienia. Tu ostatecznie dokonuje się jej
wartościowanie. W sumieniu bowiem nieustannie odzywa
się głos Stwórcy, który wskazuje na to, co jest
rzeczywistym dobrem człowieka i dobrem powierzonego mu
świata. Kto zatracił prawy osąd sumienia, może
błogosławieństwo pracy uczynić przekleństwem.
Potrzeba mądrości, aby wciąż na nowo odkrywać ów
nadprzyrodzony wymiar pracy, zadany człowiekowi przez
Stwórcę. Potrzeba prawego sumienia, aby właściwie
rozeznawać ostateczną wartość swego działania.
Potrzeba ducha ofiary, aby nie składać na ołtarzu
dobrobytu własnego człowieczeństwa i szczęścia
innych.
3. <Z pracy rąk swoich
będziesz pożywał, będziesz szczęśliwy i dobrze ci
będzie> (Ps 128[127], 2). Z całego serca proszę
Boga, aby te słowa Psalmu stały się dziś i na zawsze
orędziem nadziei dla wszystkich, którzy w Zagłębiu, w
Polsce i na całym okręgu ziemi podejmują codzienny
trud czynienia ziemi poddaną. Jeszcze usilniej modlę
się, aby te słowa zrodziły nadzieję w sercach tych,
którzy gorąco pragną pracować, a zostali dotknięci
nieszczęściem bezrobocia.
Proszę Boga, aby rozwój ekonomiczny naszego kraju i
innych państw na świecie szedł w tym kierunku, by
wszyscy ludzie - jak mówi św. Paweł - <Pan, twój
Bóg, który ci błogosławił w pracach twych rąk,
opiekuje się twoją wędrówką po tej wielkiej
pustyni><pracując ze spokojem, własny chleb
jedli> (2 Tes 3, 12). Głośno o tym mówię, bo
chcę, abyście poznali - aby wszyscy pracujący w tym
kraju poznali - że wasze sprawy są bliskie Papieżowi i
są bliskie Kościołowi.
4. <Pan, twój Bóg,
który ci błogosławił w pracach twych rąk, opiekuje
się twoją wędrówką po tej wielkiej pustyni> (Pwt
2, 7) - te słowa z Księgi Powtórzonego Prawa od
wieków niesie Kościół, jako przesłanie nadziei. Gdy
człowiek potrafi dostrzec w dziełach swoich rąk znak
Bożego błogosławieństwa, wówczas nie zwątpi, iż
ten sam Bóg jest - jest blisko - i wciąż opiekuje się
ludzką wędrówką, zwłaszcza wtedy, gdy jest to
wędrówka po wielkiej pustyni codziennych problemów i
trosk. Nie może zabraknąć w dzisiejszych czasach
posługi nadziei, jaką do tej pory Kościół w Polsce
skutecznie pełnił. Człowiek potrzebuje świadectwa o
Bożej obecności! Dziś człowiek, szczególnie
człowiek pracy, potrzebuje Kościoła, który z nową
mocą o tym zaświadczy. Zmieniają się czasy,
zmieniają się ludzie i okoliczności, rodzą się nowe
problemy. Kościół nie może tych zmian nie
dostrzegać, nie może nie podejmować wyzwań, jakie
pojawiają się wraz z nimi. Człowiek jest pierwszą i
podstawową drogą Kościoła, drogą jego codziennego
życia i doświadczenia, posłannictwa i trudów. Dlatego
Kościół naszej epoki musi być świadomy zagrożeń,
świadomy wszystkiego, co wydaje się być przeciwne
temu, aby <życie ludzkie stawało się coraz bardziej
ludzkie, aby wszystko, co na to życie się składa,
odpowiadało prawdziwej godności człowieka; po prostu
musi być świadomy wszystkiego, co jest temu
przeciwne> (por. Redemptor hominis, 14).
5. Drodzy Bracia i Siostry!
Uczmy się tej wrażliwości na człowieka i na jego
sprawy, wpatrując się w życie i posługę patrona
waszej diecezji, świętego Brata Alberta Chmielowskiego
i Sługi Bożej Matki Teresy Kierocińskiej, zwanej
Matką Zagłębia. Oni z wrażliwością odkrywali
cierpienie i gorycz tych, którzy nie potrafili
odnaleźć swojego miejsca w ówczesnych strukturach
społecznych i ekonomicznych i nieśli pomoc najbardziej
potrzebującym. Program, jaki oni wytyczyli, jest zawsze
aktualny. Również u końca dwudziestego wieku uczą
nas, że nie można zamykać oczu na biedę i cierpienia
tych, którzy nie potrafią lub nie mogą odnaleźć się
w nowej, często skomplikowanej rzeczywistości. Niech
każda parafia staje się wspólnotą ludzi wrażliwych
na los tych, którzy znajdują się w trudnej sytuacji.
Poszukujcie coraz to nowych form dla tej pracy.
Niech będą zachętą dla wszystkich słowa Pisma
Świętego: <Chętnie dawaj ubogiemu, niech serce twe
nie boleje, że dajesz. Za to będzie ci Pan, Bóg twój,
błogosławił w każdej czynności i w każdej pracy
twej ręki> (por. Pwt 15, 10).
Przesłanie o Bożej obecności w dziejach człowieka
trzeba nieść zwłaszcza ludziom młodym. Oni takiej
pewności potrzebują. Tylko dzięki niej będą mogli
odkryć nowe perspektywy dla twórczej realizacji swego
człowieczeństwa w dobie przemian. Cieszę się, że
Kościół w Polsce w różnych wymiarach podejmuje
działalność edukacyjną. Oby to stwarzanie młodym
możliwości podnoszenia kwalifikacji wydało swoje
owoce. Niech na tym fundamencie rozwija się
przedsiębiorczość, niech powstają nowe, dobre
inicjatywy w każdej dziedzinie życia.
Świadectwo Kościoła poprzez dzieła miłosierdzia i
szkolnictwo nie może jednak zastępować działania
ludzi i instytucji odpowiedzialnych za kształt świata
pracy. Dlatego jednym z najważniejszych zadań
Kościoła w tej dziedzinie jest pełne delikatności i
dyskrecji kształtowanie ludzkich sumień, tak aby
budzić wrażliwość wszystkich na te problemy. Tylko
wtedy, gdy w sumieniu każdego żywa będzie ta
podstawowa prawda, że człowiek jest podmiotem i
twórcą, a praca ma służyć dobru osoby i
społeczeństwa, można będzie uniknąć zagrożeń,
jakie niesie praktyczny materializm. Świat pracy
potrzebuje ludzi prawego sumienia. Świat pracy oczekuje
od Kościoła posługi sumienia.
6. Za chwilę mamy dokonać
koronacji łaskami słynącego obrazu Matki Bożej
Nieustającej Pomocy z Jaworzna, z Osiedla Stałego. Ten
akt ma szczególną wymowę. Z jednej strony jest znakiem
wiary robotniczego ludu Zagłębia. Dzięki oddaniu
Maryi, dzięki nieustannemu zawierzaniu Jej
teraźniejszości i przyszłości Kościoła, ta wiara
zachowała się w sercach ludzi pracy mimo wielu prób,
jakie przeszła zwłaszcza na przestrzeni ostatniego
półwiecza. Z drugiej strony, ten akt koronacji, jest
potwierdzeniem, że wspólnota wierzących w Jaworznie i
na całym Zagłębiu prawdziwie doświadcza tej
szczególnej obecności Maryi, dzięki której ludzkie
pragnienia docierają do Boga, a Boże łaski spływają
na ludzi.
Niech Matka Boża Nieustającej Pomocy będzie wam
przewodniczką na drogach nowego tysiąclecia! Niech
nieustannie pomaga wam w pielgrzymowaniu do domu Ojca w
niebie.
A miłość Boga Ojca, Boga Stwórcy i Pana, niech
przemienia serca i umysły wszystkich, którzy czynią
sobie ziemię poddaną.
Amen.

Sosnowiec,
14.06.1999, godz. 19.30
Pozdrowienie
końcowe.
Bóg
zapłać za wszystkie dary. Widać, że Zagłębie jest
szczodre. Bóg zapłać za waszą szczodrość, Bóg
zapłać za waszą gościnność. Szczególne słowo
kieruję do kapłanów. Statystyka pokazuje, że jest was
w tej gęsto zaludnionej diecezji stosunkowo mało. Wiem
jednak, że nie brak wam ducha i że z odwagą i
ofiarnością podejmujecie często trudne wyzwania
duszpasterskie. Niech Bóg wam błogosławi w tym dziele.
Cieszę się, że w Zagłębiu rozwija się życie
zakonne. Proszę Boga o dar nowych powołań, aby
wspólnoty zakonne rozwijały się i były zaczynem dobra
pośród tego ludu. Pozdrawiam młodzież. Dziękuję za
liczne zgromadzenie młodych i za to, że dajecie znać o
sobie. Pozdrawiam obecnych tu przedstawicieli władz
Rzeczypospolitej, władz wojewódzkich i samorządowych,
z wojewodą śląskim, z przewodniczącym sejmiku
śląskiego i prezydentem miasta Sosnowca. Szczególne
pozdrowienie kieruję do ludzi chorych. Miłość tych,
którzy was otaczają, niech przynosi ukojenie wszelkiego
cierpienia. Proszę też, nie zapominajcie o mnie w
waszych modlitwach. Jaworzno specjalnie czekało,
czekało ze swoim obrazem Matki Bożej, aż ich biskup
zostanie Papieżem, i wtedy go ukoronowali. I ja też
dziękuję i wszystkim mówię: "Szczęść
Boże!"
Od tego
spotkania minęło już .
|